Wywiad z Kasią Wilkosz

Kasiu, czy możesz nam powiedzieć coś
o sobie?

Nazywam się Kasia Wilkosz. Jestem na ostatnim roku studiów magisterskich na kierunku położnictwo na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Do Fundacji AfricaMed dołączyłam w 2017 roku i jestem jedną z osób zajmujących się fundraisingiem, czyli zbiórkami oraz różnymi akcjami przeprowadzanymi w celu pozyskiwania funduszy.

W tym roku razem z Asią i Dagmarą udałaś się do Tanzanii. Co było celem Twojego wyjazdu?

W sierpniu z ramienia Fundacji AfricaMed oraz Sióstr Białych wyjechałam wraz
z Asią i Dagą do Szpitala Misyjnego Mugana, niedaleko miasteczka Bukoba, położonego nieopodal Jeziora Wiktorii w Tanzanii. Celem naszego wyjazdu było zapoznanie się z nowym szpitalem dla Fundacji, towarzyszenie w pracy tamtejszych lekarzy i położnych oraz przeprowadzenie kursów pierwszej pomocy.

Czy od dawna marzyłaś o takim wyjeździe?

Myśl o wyjeździe pojawiła się u mnie już w dzieciństwie, kiedy jako mała dziewczynka mówiłam rodzicom, że chcę wybudować studnie w Afryce. Im byłam starsza, tym pragnienie to bardziej dojrzewało  i umacniało się. I tak trafiłam na Fundację AfricaMed oraz siostry białe.
A w sierpniu 2018 roku spełniłam swoje największe marzenie – wyjechałam do Tanzanii, gdzie przeżyłam niesamowite chwile, które pozostaną na zawsze w mojej pamięci

Co było istotnym elementem Waszego przygotowania do takiego wyjazdu?

Przygotowanie do wyjazdu obejmowało uczestnictwo w spotkaniach z cyklu Sobót Misyjnych u sióstr białych oraz rozmowach indywidualnych, a także aktywne działania na rzecz Fundacji AfricaMed. Dla mnie ważnym elementem przygotowania do wyjazdu był dzień wyciszenia, który miałyśmy u sióstr, a także rozmowy z s. Gosią,   często trudne, ale  z perspektywy czasu wiem, że bardzo mi pomogły.

Dla każdej z Was było to pierwsze spotkanie z kontynentem afrykańskim. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po wylądowaniu na tym kontynencie?

Pierwsze wrażenie to zderzenie się z innym światem. Pierwszy tydzień w Szpitalu był dla nas ciężkim czasem, w którym musiałyśmy się odnaleźć w nowym otoczeniu, nie wiedziałyśmy, w jaki sposób możemy pomóc tamtejszym ludziom. Bardzo ważne okazały się dla nas słowa s. Anafridy, przekazane podczas dnia skupienie, aby dać sobie czas na odnalezienie swojego miejsca w nowym środowisku. Ojciec Tomek – ojciec biały, u którego spędziłyśmy w Dar es Salaam nasze pierwsze dni w Afryce, też dał        nam    wskazówki,             rady,    opowiedział    nam o kulturze afrykańskiej ludności.

Kasiu, na czym polegała Twoja praca w Tanzanii?

Codziennie uczestniczyłyśmy w pracy tamtejszych lekarzy i położnych. Wraz z Dagą odebrałyśmy pierwsze samodzielne porody. Asia asystowała przy operacji. Stałyśmy się jakby częścią tamtejszego zespołu. Dodatkowo – czego nie można nazwać pracą, ale przyjemnością – każdy dzień spędzałyśmy z naszą małą Renatką. Opiekowałyśmy się nią.

Czy spełniły się Twoje oczekiwania?

Nie miałam oczekiwań wobec tego wyjazdu. Miałam pewne wyobrażenia, jak to może wyglądać, jednak były one mylne. Pobyt w Tanzanii był wspaniały.

Czego nauczyłaś się będąc w Tanzanii?

Myślę, że przede wszystkim pokory, większego zrozumienia drugiego człowieka, a także umiejętności pracy w grupie. Do Tanzanii pojechałyśmy we trzy i we trzy z Tanzanii wróciłyśmy.

Czy na misjach można się nudzić?

Na misjach nie ma czasu, więc słowo „nuda” w naszym słowniku wyjazdowym nie istniało. Większą część dnia spędzałyśmy w szpitalu, a później z siostrami lub Renatką. Zawsze było coś „do zrobienia”. Nieraz nie miałyśmy czasu, żeby zjeść obiad, który często stawał się w kolacją.

Czy wiara w Boga pomogła Ci w misji, której się podjęłaś?

Przed wyjazdem opisywałam naszą wyprawę jako szansę dla rozwoju osobistego, misję niesienia pomocy najbardziej potrzebującym, a przede wszystkim powołanie dane przez Boga. Widziałyśmy Jego obecność zarówno w tych dobrych, jak i trudnych chwilach. Myślę, że to dzięki Niemu miałyśmy tyle odwagi i nie poddałyśmy się, gdy przyszły te ciężkie dni.

Z czego cieszysz się najbardziej?

Cieszę się, że dzięki nam na niejednej twarzy zagościł uśmiech. Cieszę się, że poznałam takie wspaniałe osoby – zarówno mam na myśli Asię i Dagę, bo dzięki nim tym wyjazd był taki jaki był, ojca Tomka, który okazał nam nieocenione wsparcie, jak i tamtejszych ludzi – siostry kanosjanki zajmujące się szpitalem, szczególnie siostrę Inviolatę Tembę oraz małą Renatkę.

Co odkryłaś w Tanzanii jako jej piękno?

Tanzania jest piękna… Jak tylko oglądam zdjęcia, to wracam wspomnieniami do afrykańskich dróg, afrykańskiej ludności, afrykańskiej muzyki, afrykańskich śpiewów, afrykańskiego jedzenia, afrykańskich mszy.

Kasiu, czy masz jakieś dalsze plany związane z Afryką?

Dalsze plany z Afryką… na pewno chcemy tam wrócić! A poza powrotem, staramy się pomagać tutaj, na miejscu, jak tylko możemy, tamtejszemu szpitalowi. Jeżeli pozostawiło się gdzieś serce, to tęskni się za tym…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *