Relacje Piotra Bielaka z pobytu w Kenii
 Poniżej przedstawiamy najnowsze wiadomości od Piotra Bielaka, katechety z Lublina, który wyjechał na rok do Kenii.
„Bóg mi dał ten czas – po coś, dla kogoś – obym go nie zmarnował … i nie marnuję go. Spotykam się z Bogiem i ludźmi – zwłaszcza radością są dla mnie spotkania z tymi biednymi z najbiedniejszych, z ludźmi bardzo starymi, z maluchami,  ale i z młodymi np.: byłem w domu zbudowanym z gliny,  a może i z łajna krowiego, podłoga to klepisko,  po którym chodzą mrówki. Domek malutki, dwa malutkie okienka przez,  które wdziera się nieraz słońce, jak z bajki, bez prądu, bez wody, bez ubikacji … mieszka tam dwóch chłopaków, są dwa łóżka i miejsca do siedzenia. Starszy John pracuje na farmie u franciszkanów, przy królikach, w ogrodzie i polu przy pracach fizycznych – zarabia równowartość 140 zł miesięcznie, sam skończył tylko szkołę podstawową. Młodszy Stephen jest w szkole średniej – płatnej. Ich ojciec nie żyje, a matka pracuje też za grosze jako kucharka. John pracuje i opłaca edukację młodszemu bratu, aby przynajmniej on miał lepsze życie, 200 zł za 3 miesiące nauki. To dużo. John zarabia 420 zł. za ten czas, a przecież on też ma potrzeby i życie kosztuje. Jak oni się kochają … bardzo silne więzy rodzinne. Stephen przyszedł ze szkoły w spodniach z dziurą od żelazka na samym przedzie. To jedyne jego czarne spodnie, bo tylko w takich można pójść do szkoły. Każda szkoła ma swój obowiązkowy uniform. U niego jest jeszcze biała koszula i bordowy sweter. Uczy się przy lampie naftowej, ale marzy aby zdobyć maturę i być studentem. Pokazywał mi zeszyty i książki ze szkoły. Bardzo pilny uczeń. Wraca ze szkoły ok. 18 a ciemno jest już o 19.00. Musi jeszcze wydoić krowy a później uczyć się. Dzięki ofiarom pieniężnym, jakie otrzymałem od sponsorów następnego dnia przekazałem mu 2500 szylingów, tj. 100 zł.Za kilka dni znów ich odwiedziłem. Z radością Stephen pokazał mi zakupy: kupił sobie do szkoły czarne porządne buty, 2 pary czarnych spodni, 3 pary skarpet – specjalne do jego szkoły. Przekazuję od niego uśmiech, rogal zadowolenia. Był tak szczęśliwy jakby trafił szóstkę w lotto. Warto było przyjechać, nawet i dla tego widoku. Można pomóc, delikatnie z wrażliwością, aby nie dotknąć. Dajesz a otrzymujesz coś więcej … warto być dobrym i pomagać. Takich sytuacji jest dużo. Rozdawałem kilku rodzicom kredki i artykuły szkolne dla ich dzieci,  jakie zbierali nasi lubelscy uczniowie w szkołach. Tutaj często w domach jest po 5 dzieci. Wszyscy rodzice dziękowali za te dary … zawsze kończyli zwrotem : Niech Bóg Wam błogosławi  – ogromna wdzięczność.”
Piotr Bielak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *