Zakończenie „Sobót Misyjnych” 2021/22

Sobotnie przedpołudnie rozpromienione słońcem. Jest ciepło, a nawet bardzo ciepło. Prawie pod każdym większym sklepem ktoś sprzedaje truskawki. Zapachniało latem, choć formalnie to jeszcze nie ta pora roku. Na Sławinku zapachniało też kiełbaskami z grilla wczesnym popołudniem. Zanim jednak do tego dojdzie, cofnijmy się do godziny 12.00. (Nie, nie o hejnał z Wieży Mariackiej mi chodzi 😉 ).
O tej godzinie w kaplicy Sióstr Białych rozpoczęła się uroczysta Msza święta sprawowana w dwóch językach (a nawet więcej, jeśli wliczymy w to śpiewane pieśni) z okazji zakończenia tegorocznego cyklu sobotnich spotkań. Po spotkaniu z Panem Jezusem w Eucharystii spotkaliśmy się ze sobą nawzajem w ogrodzie Sióstr. Jak dobrze, że pewien rosły człowiek, i zapewne silny, przygotował miejsce, pozbywając się chwastów i gąszczu traw! Podczas gdy kiełbaska nabierała właściwych sobie kolorów (i zapachów!), wszyscy mogli dowiedzieć się czegoś o obecnych gościach. Przedstawiliśmy się sobie nawzajem, próbując powtórzyć kilka imion pozostałych osób. Zadanie o tyle niełatwe, że obecni pochodzili z różnych kontynentów, a w każdym kraju inne imiona, niekiedy trudne do wymówienia. Z pomocą jednak udało się za bardzo ich nie zniekształcić ;).
Podczas posilania sie pysznym jedzonkiem mieliśmy za zadanie porozmawiać z kimś, kogo do tej pory nie znaliśmy. Dla mnie najcenniejsze były spotkania z młodymi żonami i mamusiami, którymi się stały w ciągu długiego czasu nienormalnego funkcjonowania wszystkiego wokół. Jakie to krzepiące, że rodzina może pozostać rodziną nawet w nienormalnych czasach!
Wielkokrotne próby odtańczenia „belgijki” zakończyły się kapitulacją. Cóż, bywa. Nijak nie udało się zgrać kroków z muzyką. Za to tańce swobodne przy propozycjach muzyki z różnych krajów okazały się tym, co przyciągnęło niemałą grupkę osób. Spontanicznie tworzono nawet różne układy. Świetnie to wyglądało!
W międzyczasie wtargnęła spora grupa dzieci, a za nimi również spora ilość lodów (mmm!… 🙂 ). Było zamieszanie, pogaduchy, dźwięki instrumentów afrykańskich w tle, każdy mógł się miło rozgościć.
Chciałam napisać, że wszystko, co dobre, szybko się kończy. Wydaje mi się jednak, że nie jest to do końca prawdą. Dobro trwa nieustannie. Wspomnienia wyryte w sercu pozostają. Szkoda, że Wy wszyscy, którzy bywaliście na sobotach misyjnych, nie mogliście tego dnia do nas dołączyć. Pamiętaliśmy o Was w czasie Mszy świętej. Może… do zobaczenia w październiku na nowej sobocie misyjnej? 🙂