W Afryce nauczyłam się radości z życia.. s.Maite Oiarztun.

Jak Siostra odkryła swoje powołanie i jak poznała Siostry Misjonarki Afryki?

Była to długa droga, ponieważ nie wiedziałam, czego Bóg chciał dla mnie. Marzyłam o tym, by założyć rodzinę, wyjść za mąż i mieć trójkę dzieci. Jednak Bóg, biorąc pod uwagę moją wolność i moje marzenia ,  prowadził mnie małymi kroczkami i otwierał dla mnie horyzonty. Ważnym momentem dla mnie było spotkanie z młodymi chrześcijanami, kiedy miałam 20 lat, wtedy zaangażowałam się w chrześcijański ruch młodzieżowy i pozostałam w nim przez 15 lat, aż do momentu kiedy spotkałam pewnego Misjonarza Afryki – Ojca Białego. Dużo podróżowałam po świecie, ale w tamtym czasie jeszcze nie odwiedziłam Afryki, ten misjonarz zachęcił mnie do wyjazdu właśnie do Afryki. To był bardzo ważny moment, ponieważ w wieku 35 lat, po 15-letnim doświadczeniu pracy nauczyciela w Pampelunie zobaczyłam bardzo wyraźnie, że Bóg powołuje mnie do Afryki.

Czy może Siostra opowiedzieć o jakiejś osobie, wydarzeniu, które szczególnie utkwiło Siostrze w pamięci?

Jednym z pierwszych doświadczeń, które poruszyły moje serce było takie jedno  wydarzenie w czasie mojego nowicjatu. Pojechałyśmy na staż do jednej z naszych wspólnot na pustyni, spędziłam tam czas pomagając jednej z naszych sióstr z Kongo w wiosce w stu procentach muzułmańskiej. Siadałyśmy z kobietami, wyszywałyśmy wspólnie piękne rzeczy, a najważniejsza była przyjaźń, która zapraszała nas do ich domów. Najważniejszym momentem było, kiedy po dwóch miesiącach, jedna z kobiet dała mi swoje dziecko, umieściła je w chuście na moich plecach i powiedziała do mnie: ?Teraz jesteś naszą rodziną. Mój syn jest twoim synem?. I tańczyłam z dzieckiem, cieszyłyśmy się wszystkie razem, zorganizowały przyjęcie, żeby mi powiedzieć, że już nie jestem obca, ale jestem członkiem ich rodziny. Chłopiec miał na imię Abram ? Ibrahim. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie – czuć się kochaną, do tego stopnia, by usłyszeć, że jej dziecko jest moim dzieckiem.

Czego nauczyła Siostrę Afryka i Afrykańczycy?

W Afryce nauczyłam się radości z życia. Nie potrzebujemy wielu rzeczy, żeby być szczęśliwym. Afrykańczycy nauczyli mnie, że nie mając wiele możemy być bardzo szczęśliwi, że ja mogę być szczęśliwa. Nauczyli mnie, że nie potrzebuję najnowszego modelu telefonu czy aparatu fotograficznego, nie potrzebuję tylu rzeczy, które wydają mi się niezbędne, bo prawdziwe szczęście tkwi wewnątrz ? to radość z dzielenia się. Inną bardzo ważną rzeczą, którą pokazały mi afrykańskie matki zwłaszcza w Burundi, jest ich wytrwałość i umiejętność znoszenia cierpienia ze względu na swoje dzieci, znoszenie cierpienia aż do granic wytrzymałości. Pomimo trudność te kobiety potrafią wstawać każdego ranka i walczyć dla swoich dzieci. To piękna umiejętność znoszenia cierpienia i stawiania czoła przeciwnościom. To pomaga mi, aby się nie poddawać.

Czy ma może Siostra ulubiony cytat lub myśl naszego założyciela kard. Lavigerie lub Matki Marie Salomé?

Zacznę od kard. Lavigerie. Podoba mi się, kiedy mówi: „Stałem się wszystkim dla wszystkich, bo powiedziałem Bogu, który jest Bogiem wszystkich, jestem cały Twój”. Ta miłość do Jezusa, pomogła mi kochać ludzi innych kultur, ponieważ są w sercu samego Boga. Wszyscy mamy w Jego sercu swoje miejsce, Boża miłość  obejmuje cały świat. Natomiast zdanie Matki Salomé, które lubię szczególnie to: „Kochajcie się i pomagajcie sobie nawzajem, a będziecie prawdziwie siostrami?”- to znaczy również rodziną Bożą. W naszych wspólnotach, w których żyjemy bardzo się między sobą różnimy, dlatego ważne jest, aby umieć nawiązać dialog. Nie trzeba się bać, gdy nadchodzą spory czy nieporozumienia, bo jak w życiu codziennym, również małżeńskim, często mamy różne zdania, ale najważniejsza jest wzajemna pomoc, uzupełnianie się, aby powiedzieć ludziom, że osoby różnych kultur, narodowości  i religii mogą żyć w pokoju. Nasze życie nie jest ideałem, zdałam sobie sprawę, że rzeczywistość z jej radościami i wyzwaniami ma swój urok, ale nie jest ideałem. Uświadomiłam sobie, że w porównaniu z wyobrażeniami, które miałam w wieku 20 lat, teraz jestem większą realistką, ale i bardziej szczęśliwą.

Jakie może Siostra dać rady młodym ludziom, którzy poszukują swojej drogi w życiu?

Bardzo ważne jest, by wiedzieć, co się dzieje w naszym sercu, czyli znać swoje uczucia, pragnienia i słuchać serca, ponieważ w jego głębi mieszka Jezus i mówi do nas. Nie możemy pozostać na powierzchni,  należy wejść w głąb naszego serca. Ważne jest też szukanie miejsc lub sfer życia, gdzie widzimy, że warto poświęcać się dla innych, wejść w tę dynamikę serca – dawania i przyjmowania. To zawsze mi pomaga ? ja daję, ale i otrzymuję. Spędziłam w Polsce tylko kilka dni, daję troszeczkę z siebie, a widzę, że otrzymałam tak wiele życzliwości, ciepłego przyjęcia. Ważne jest, by szukać autentycznych doświadczeń i nie bać się, ale słuchać  w głębi serca tego, czego Bóg chce dla mnie, pytać Go: „Boże, czego chcesz dla mnie, ponieważ mnie stworzyłeś z tymi zaletami i mam takie, a nie inne ograniczenia”. Bycie w jakiejś grupie również pomaga odkrywać krok po kroku naszą drogę. Nie można się zniechęcać porażkami, ale iść dalej. Często zachęcam młodzież, aby angażowała się w różnego rodzaju wolontariat z młodymi  tutaj w kraju, ale też za granicą, aby poznać innych ludzi. To bardzo pomaga przy rozeznawaniu powołania. Są również osoby, które mogą nam pomóc, dlatego warto znaleźć kogoś, komu ufamy, kto mógłby nam towarzyszyć, dać wskazówki i z kim, moglibyśmy wymieniać się poglądami. Warto wyjść z wygodnej dla nas sytuacji, gdzie kontrolujemy wszystko, aby naprawdę doświadczyć Boga.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała postulantka Magdalena Orczykowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *