Powołanie

„Przeto przypatrzcie się bracia powołaniu Waszemu” 1kor 1,2

„Późno Cię umiłowałem,
Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem.
W głębi duszy byłaś, a ja się po świecie błąkałem
i tam szukałem Ciebie bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłaś.
Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą.
One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy,
które by nie istniały, gdyby w Tobie nie były.
Zawołałaś,
krzyknęłaś,
rozdarłaś głuchotę moją.
Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica,
rozświetliłaś ślepotę moją.
Rozlałaś woń. Odetchnąłem nią –
i oto dyszę pragnieniem Ciebie.
Skosztowałem – i oto głodny jestem i łaknę.
Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim.”
Św. Augustyn

Każdy z was ma w życiu spełnić szczególną misję i każdy jest powołany aby być uczniem Chrystusa. Wielu z was będzie służyć Bogu, realizując powołanie do chrześcijańskiego małżeństwa; niektórzy będą mu służyć z oddaniem jako osoby samotne; niektórzy jako kapłani i zakonnicy. Ale wszyscy musicie być „światłością świata”. Do tych z was, którzy sądzą że Chrystus być może wzywa ich do naśladowania Go w życiu konsekrowanym zwracam się z osobistym wezwaniem: proszę was, byście wielkodusznie otworzyli Mu swoje serca i nie zwlekali z odpowiedzią. Bóg pomoże wam poznać Jego wolę; pomoże wam iść odważnie za głosem waszego powołania.

Na tym doniosłym etapie rozwoju waszej kobiecości pragnę powiedzieć:
jeżeli takie wezwanie dociera do twego serca, nie zagłuszaj go!
Pozwól mu rozwinąć się w dojrzałe powołanie! Współdziałaj z nim przez modlitwę i wierność przykazaniom.
„Żniwo bowiem jest wielkie” (Mt 9,37).
Ogromnie wielu potrzeba takich, do których trafi Chrystusowe wezwanie „pójdź za Mną.’
Ogromnie potrzeba Kościołowi i światu świadectwa życia bez reszty oddanego Bogu:
świadectwo takie oblubieńczej miłości samego Chrystusa, które w sposób szczególny uobecnia królestwo Boże wśród ludzi i przybliża je w świecie.

Bądźcie mocni! Odważnie i cierpliwie stawiajcie czoło wymaganiom. Tylko wiara i miłość mogą przezwyciężyć strach i na nowo rozbudzić nadzieję. Życzę wam z całego serca, byście zdołali miłością pokonać wszelki strach i umieli wszędzie promieniować nadzieją. Jan Paweł II

Moje tak

Zostałem stworzony aby dokonać dzieła do którego nikt inny nie został stworzony.
Mam swoje miejsce w bożych zamiarach: miejsce przygotowane specjalnie dla mnie.
Nie ma znaczenia czy jestem bogaty, czy biedny, pogardzany czy szanowany przez ludzi.
Bóg mnie zna i wzywa mnie po imieniu.
On powierza mi zadanie którego nie powierzył nikomu innemu.
Wyznaczył mi misje do spełnienia.
W jakiś szczególny sposób jestem mu niezbędny dla jego zamierzeń tak bardzo nieodzowny
Na mym własnym miejscu jak archanioł na swoim.
Bóg nie stworzył mnie na próżno.
Będę czynił dobro i spełnię wyznaczone mi zadanie
Będę aniołem pokoju, głosicielem prawdy w miejscu wyznaczonym mi przez Boga,
Nawet jeśli nie będę świadomy
Jedno jest ważne: bym wypełniał Jego przykazania i służył Mu w moim powołaniu.
John Henry Newman

Śmierć drzewa? Narodziny kielicha?

Gdy tak mi się przyglądasz, chcę ci opowiedzieć o sobie? Pochodzę z bardzo daleka. Mój dom był w gęstym lesie, wśród wysokich drzew – majestatycznych, imponujących. Powietrze było czyste, wolne od zanieczyszczeń. Konary dostojnie wznosiły się ku niebu, a liście – pieszczone promieniami słońca łagodnie poruszały się na wietrze. Po deszczu krople wody mieniły się jak szmaragdy. To tam właśnie moje dni mijały wypełnione spokojem.

Pewnego dnia mój spokój został nagle przerwany. Usłyszałem czyjeś kroki – pewny krok osoby zdecydowanej. I wtedy zobaczyłem go , tak to był on: drwal. Zadrżałem – cały dygotałem i czułem, że zaraz serce mi pęknie pod ciężarem strachu. Najpierw jednak pękło moje ciało – pod uderzeniami topora. Pękło gwałtownie, gdyż drwal wybrał mnie i jego topór spadł na mnie bezlitośnie. Próbowałem stawić opór, chciałem walczyć. To były prawdziwe katusze? Lecz wiedziałem, że nic więcej nie mogłem zrobić, więc się poddałem.

Drwal, zagadnięty przez przypadkowego przechodnia, powiedział że potrzebny mu kawałek dobrego drewna? na kielich, bardzo szczególny kielich. Więc tak oto przedstawiała się moja przyszłość: miałem stać się kielichem? po prostu kubkiem. Moje piękno i powaga, moja siła i wolność utracone na rzecz jakiegoś kubka. I zapłakałem rzewnymi łzami, łzami drzewa, których żadna istota ludzka nie jest w stanie zrozumieć. Zaniesiono mnie do kogoś, kogo nazywano artystą. Wziął mnie – kawałek drewna, bezradny i bez życia. Spojrzał na mnie tak jakby we mnie coś zobaczył, coś o czego istnieniu ja nie byłem świadomy. Podniósł mnie i patrzył we mnie spokojnie i milcząco. Później wziął się do swojej pracy. Łagodnie i z delikatnością nadawał mi kształt, który we mnie dostrzegł. A kiedy wreszcie skończył – nie poznałem sam siebie. Byłem jakby obcy, taki nowy, można powiedzieć, że ten nowy kształt stał się moim nowym wcieleniem.

Po jakimś czasie znalazłem się w kościele, trzymany przez inne dłonie. Nade mną wypowiadano nieznane słowa: To jest bowiem kielich krwi mojej.. Nie rozumiałem, ale czułem tylko ze dzieje się coś podniosłego. I wtedy pojąłem, że moja śmierć nie była daremną.

A kilka lat później podsłuchałem ludzi, którzy byli w lesie i mówili ze moje dawne „ja” powróciło do życia w nowych pędach – zielonych i młodych. I kto mógł to wszystko tak obmyślić? Chyba tylko Bóg – Bóg, który jest Życiem, Bóg, który sam przeszedł przez śmierć do życia i który nas zaprasza abyśmy zrobili to samo.

 Przeczytaj również Świadectwa powołaniowe Sióstr Misjonarek

Kochać

Młodzi jesteście mocni…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *