Justyna Majcher wyjechała do Tandale w Tanzanii, na placówkę misyjną Sióstr Białych – Sióstr Misjonarek Afryki, w okresie lipiec – wrzesień 2009 r. jako wolontariuszka studenckiego wolontariatu misyjnego działającego w Centrum Młodzieży u Ducha, w Lublinie.
Choć od powrotu z Tanzanii minęło już kilka miesięcy wciąż każda myśl o Afryce wywołuje emocje, wracają wspomnienia przynosząc tęsknotę i smutek, ale też ogromną radość i wzruszenie. Upływający czas pozwala z dystansem spojrzeć na ten wyjazd dostrzec i przemyśleć jeszcze więcej.
EDUKACJA Jednym z problemów, z którym borykają się mieszkańcy Tandale jest niedostateczny dostęp do edukacji. Dzieci nie mają własnych podręczników tylko zeszyty, w których skrzętnie kopiują wszystko z tablicy. Kiedy mają możliwość uczenia się z książek potrafią w ciszy siedzieć bardzo długo czytając, przeglądając czy przepisując informacje, które je najbardziej zaciekawiły. Często pożyczały od nas słowniki i każdą wolną chwilę poświęcały na przepisywanie słówek, których później się uczyły. Brakuje też wszelkich pomocy szkolnych jak cyrkle, linijki,gumki do mazania czy nawet ołówków. Pewnego razu zorganizowałam quiz matematyczny; kto pierwszy rozwiązał zadanie wygrywał gumkę do mazania (nie jakąś specjalną, taką zwykłą myszkę do mazania), ale niesamowite było to jak dzieci prześcigały się w robieniu zadań, siadały coraz bliżej tablicy by szybciej dobiedz z gotowym rozwiązaniem. Nigdy nie zapomnę jakie wrażenie zrobił na mnie sposób jaki znaleźli by móc rysować okręgi na geometrii: używali kawałka papieru, który zwijali w rulonik, jeden koniec trzymali jedną ręką w miejscu gdzie miał byś środek koła, a drugą ręką trzymając drugi koniec rulonika jakby zawinięty na długopisie kreślili okręg. Prowizoryczny cyrkiel, ale jakże ujmujący i ukazujący ich zaradność.

Myślę, że jedną z przyczyn problemów edukacji i tego, iż wiele dzieci mimo, że są bardzo zdolne nie zdaje egzaminów, jest nierówny dostęp do edukacji i brak odpowiednich nauczycieli, zwłaszcza w miejscach takich jak Tandale. Zdarza się, że dzieci czekają nawet większą część lekcji na nauczyciela po czym gdy przyjdzie, lekcja trwa kilka minut. Kolejnym jest fakt, iż językiem narodowym jest suahili i w tym języku prowadzone są zajęcia, ale ponieważ egzaminy zdaje się w języku angielskim więc wszelkie notatki na tablicy, które później dzieci kopiują do zeszytów nauczyciele piszą po angielsku. Dzieci uczą się ich na pamięć, często wcale nie rozumiejąc. I tak koło się zazębia.

Justyna Majcher
Przeczytaj również wywiad miesiąca:
1. grudzień Tomek Kaczmarek (Polska)
2. listopad Piotr Bielak (Polska)
3. październik o. Paul Hannon
4. wrzesień s. Marga Rodriguez (Hiszpania)
5. lipiec s. Gosia Fudalej (Polska)
6. czerwiec s. Gosia Popławska (Polska)
7. maj s. Cecylia Bachalska (Polska)
8. kwiecień s. Gosia Kanafa (Polska)
9. marzec s. Suzy Hadermann (Belgia)
10. luty s. Cecile Dile (Francja)
Dodaj komentarz