Jestem Niemką. Od 16 lat jestem w naszej wspólnocie w Lublinie. Wcześniej pracowałam w Kongo, w Tanzanii i przez kilkanaście lat w Algierii.
Życie we wspólnocie międzynarodowej.
Fascynacja? Wezwanie? Krzyż? Możliwość przekraczania siebie? Są różne etapy w życiu człowieka. Od 45 lat żyję we wspólnocie, z tego 43 lata z siostrami z rożnych krajów, kultur i ras. Kiedy wstąpiłam do naszego zgromadzenia, przez pierwsze miesiące zadawałam sobie pytanie o to, jak będzie za 10, 20 lat i myślałam, że jak już wszystkie będziemy święte to będzie nudno. Bardzo szybko zrozumiałam, że świętości nie osiąga się automatycznie, przez sam fakt bycia w zakonie, ale starając się wypełniać zadania i żyć zgodnie z regułą zakonną.
Nasza pierwsza Siostra Przełożona Generalna i mistrzyni nowicjatu, napisała 130 lat temu do jednej wspólnoty w Algierii takie słowa: „Bądźmy, więc naprawdę siostrami, abyśmy mogły kochać, przebaczać sobie wzajemnie, wspierać się i sobie pomagać w dążeniu ku Bogu”. W naszych konstytucjach czytamy: „Żyjemy razem nie wybierając się. To miłość do Chrystusa i do Afryki, łączy nas w tym samym powołaniu. Wspólnota jest apostolska i misyjna – żyjemy i wprowadzamy w życie to, co głosimy – Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa, który chce, aby wszyscy ludzie poznali Go i Jego Miłość do nas.”
Aby powiedzieć, że wspólnoty są miejscem gdzie „nowe życie” dane przez Chrystusa Zmartwychwstałego jest zrealizowane, potrzebne jest całe życie. Mogłam i mogę powiedzieć, że to naprawdę jest ciągłe wezwanie dla mnie. W każdej wspólnocie odkrywam nowe osoby, które tak jak ja mają pragnienie, aby stworzyć klimat gdzie można wspólnie się modlić, gdzie można razem usiąść przy stole i dyskutować, dzielić się doświadczeniami wiary, trudności, gdzie jest jeden cel w pracy. Czasami mamy konflikty i staramy się pojednać. To wszystko po to, aby pozwalać Bogu oczyszczać nasze pragnienia i ambicje dla Jego woli. Nigdy nie jest nudno, zawsze są niespodzianki, które budzą mnie ze snu.
Jeszcze słowa napisane przez naszą pierwszą Matkę Generalną, Marie Salome: „Nie mam na myśli, że brakuje miłości wśród was, jednak wydaje mi się, że nie jesteście wystarczająco dyskretne, łagodne, łatwo mówicie o słabości innych”. Do dzisiaj mogę czerpać z tych napomnień i pytać siebie czy oczekuję od innych więcej niż sama jestem gotowa dać.
Życie we wspólnocie daje nadzieję, że ten, który nas powołał, jest wśród nas i jest mocniejszy niż nasze trudności i słabości.
Wspólnota jest jak sałatka owocowa gdzie różnorodność kolorów, kształtów i rodzajów owoców nadaje smak.
Dodaj komentarz